Resort finansów nie zdecydował się zmienić zaplanowanego jeszcze w maju poziomu deficytu. Wówczas – przy założeniu, że gospodarka będzie się rozwijała w tempie 4 proc. – wyliczono go na 35 mld zł. Teraz analitycy ministerstwa sądzą, że wzrost sięgnie 2,5 proc., ale deficyt oraz zakładane dochody i wydatki pozostają bez zmian. Niższe dochody z podatków zostaną zastąpione wyższymi wpływami z dywidend od państwowych firm. Od stycznia 2012 roku wzrośnie też akcyza na tytoń i paliwa, a od marca w górę o 2 pkt proc. pójdzie składka rentowa. – Budżet jest zabezpieczony – zapewnia Piotr Kalisz, ekonomista Banku Handlowego. – Obawiam się jednak, że założenia makroekonomiczne wcale nie należą do najbardziej konserwatywnych. Naszym zdaniem wzrost gospodarczy może być niższy niż 2,5 proc.